czwartek, 31 lipca 2014

3 dniowy pobyt Dziecka na diecie bezglutenowej w Szpitalu Okulistycznym



Do szpitala z córką miałam się zgłosić na 10.00. Byłam w izbie przyjęć o 9.15. Zarejestrowali mnie i wysłali do pediatry. Dosyć szybko nas przebadał. Następny krok to do anestezjologa dostałam info, że dzieci będzie przyjmować dopiero po 11.00. Czyli przeszło godzina czekania. Zanim nas przyjął i trafiliśmy na oddział była godzina 13.00. Przy przyjmowaniu poinformowałam Panie pielęgniarki, że dziecko jest na diecie bezglutenowej. Zaznaczyły sobie nawet na tablicy.
 
 Mimo wszystko na obiad córka dostała krupnik. Pierwszy dzień jeszcze do zrozumienia. Tylko zupa przysługuje nowo przyjmowanym. Następnie na kolację dostała paczkę wafli ryżowych (info na opakowaniu: Może zawierać śladowe ilości glutenu), czyli dla dziecka na diecie bezglutenowej się nie nadaje. Do tego dostała kawałek masła.
Na śniadanie nic nie dostała bo szła na badanie i miała mieć znieczulenie ogólne. Poszła jako jedna z pierwszych i dlatego obiad już mogła jeść. Na obiad dostała rosół z makaronem (glutenowym). Więc nie jadła obiadu. Drugiego dania nie dostała bo miała lekko zjeść po znieczuleniu. Na kolacje dostała liść sałaty i masło (wafle ryżowe jeszcze miała). Na trzeci dzień na śniadanie dostała tylko masło. Był jeszcze serek topiony którego jeść nie może. Obiadu już nie było bo wyszliśmy do domu i całe szczęście. Oto przykład jaka wiedza na temat diety bezglutenowej jest w Polskim szpitalu. Normy żywieniowe zaskakują. Dobrze, że jestem zapobiegawcza i zabrałam trochę jedzenia z domu. Uważajcie na jedzenie w szpitalach.

2 komentarze:

  1. Pani opowieść jest przestrogą i podkreśleniem, jaka skrajna głupota panuje wśród personelu medycznego. To woła o pomstę do nieba. Szpital, to przecież powinno być jakże oczywiste, że dieta bezglutenowa,czy każda inna jest znana i rozumiana. Ale skąd skoro personel zajęty jest serialami i gierkami między sobą zamiast ciągłym dokształcaniem. Gdy byłam w szpitalu tuż przed porodem to dostałam pasztet na śniadanie, chociaż jest wiadome wszem i wobec, że pasztet dla kobiet w ciąży jest zagrożeniem, Owszem znane, ale za wyjątkiem personelu medycznego, którego wiedza zatrzymała się na etapie kamienia łupanego. Nie sposób pominąć emocji w takiej kwestii, stąd mój emocjonalny komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  2. niestety też się przekonałam że personel medyczny nie ma zielonego pojęcia na temat diety bezglutenowej .Mój syn leżał dwa tygodnie w szpitalu na oddiale dermatologicznym w Katowicach i raz na deser dostał biszkopty oczywiście glutenowe .A rozbawiła mnie jedna syutacja- dzieci na kolację dostały parówki więc ja się pytam co to za parówki a pielęgniarka do mnie jak to jakie drobiowe a mi chodziło czy są bg.

    OdpowiedzUsuń